– Wicepremier Jarosław Gowin nie miał dla nas uspokajających informacji – mówią zgodnie hotelarze, którzy uczestniczyli w czwartkowej wideokonferencji z udziałem wiceszefa rządu. Dociskany przez nich polityk miał im odpowiedzieć, że rząd planuje obecnie z dwutygodniowym wyprzedzeniem i że o ich dalszym losie rząd zdecyduje dopiero w połowie przyszłego tygodnia.
Przedstawiciele branży hotelarskiej spotkali się w czwartek na wideokonferencji z wicepremierem Jarosławem Gowinem. Rząd pozwolił im działać przy 50 proc. dostępności pokoi, ale tylko do 28 lutego. – Co dalej? – dopytywali szefa resortu rozwoju. Ten poprosił ich, by cierpliwie zaczekali na oficjalną konferencję rządu, która się odbyć w połowie przyszłego tygodnia.
Hotele: musimy wiedzieć, na czym stoimy!
Jednak hotelarze nie dawali za wygraną i dociskali wicepremiera, by powiedział im, jakie rząd ma wobec nich plany. – Trzy dni pomiędzy konferencją a wygaśnięciem rozporządzenia to dla nas stanowczo za mało czasu, abyśmy mogli przygotować się na ewentualne ponowne zamknięcie hoteli — przekonywał Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy i dodał, że już dziś liczba nowych zakażeń sięga 9 tys.
Opinię tę podzielili zgodnie również inni uczestnicy spotkania, w tym Michał Borychowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Wynajmu Krótkoterminowego.
Dla niego szczególnie bolesne miały być słowa wicepremiera, że w związku z dynamicznie rozwijającą się sytuacją pandemiczną rząd nie może planować z większym wyprzedzeniem niż dwa tygodnie, czyli tyle, ile obowiązują obecnie rozporządzenia sanitarne.
Za to prezes Łuczyński z PIH wprost zapytał wicepremiera, czy kolejne rozporządzenia mogłyby obowiązywać co najmniej przez miesiąc, a najlepiej, by branża hotelarska i turystyczna znała plany rządu dotyczące hoteli na najbliższy kwartał.
– Zatrudniamy setki tysięcy ludzi, z czego już ponad 100 tys. straciło pracę, a będzie ich jeszcze więcej. Wiele hoteli zmieni przez długi właścicieli – relacjonuje Łuczyński.
Rząd: nie możemy dalekosiężnie planować!
Według Łuczyńskiego wicepremier Gowin miał odpowiedzieć, że w tej chwili takie dalekosiężne planowanie jest niemożliwe i dodał, że: „gdyby udało mu się takie rozwiązanie przeforsować w rządzie, byłby zwycięzcą, ale dla turystyki i hotelarstwa nie byłyby to dobre wiadomości”.
– Odebrałem te słowa jako zapowiedź, że moglibyśmy zostać zamknięci już nie na dwa tygodnie, ale nawet do Wielkanocy – denerwuje się Łuczyński.
Hotele są potrzebne Polakom
– Wicepremier Gowin nie miał dla nas żadnych informacji, którymi mógł nas uspokoić – potwierdza również Jerzy Kapłon, prezes zarządu głównego PTTK, który również czynnie uczestniczył w dyskusji.
Dodaje, że hotelarze rozumieją, że sytuacja w kraju jest bardzo dynamiczna i że rząd walczy z pandemią, która zagraża życiu i zdrowiu Polaków. Jednak, jak podkreśla, nawet w tak trudniej sytuacji, możliwe są według niego rozwiązania, które pozwoliłyby hotelarzom pracować i przyjmować gości.
– Hotele i inne obiekty noclegowe są Polakom potrzebne i powinny po 28 lutego nadal działać z zachowaniem odpowiednich procedur sanitarnych, które określi Główny Inspektor Sanitarny – podkreśla Kapłon.
Dodaje, że branża hotelarzy z udziałem epidemiologów takie wytyczne i standardy sanitarne już stworzyła i do GIS-u wysłała do zaopiniowania.
Zdaniem Kapłona, rząd mógłby również rozważyć powrót do stref i wprowadzać lockdowny tylko w tych regionach, gdzie wskaźniki epidemiologiczne byłyby wysokie.
Jak podkreślają zgodnie nasi rozmówcy z branży, sytuacja, która miała miejsce w Zakopanem podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich, a którą również poruszono z wicepremierem podczas spotkania, była wynikiem m.in. nałożenia się złych przepisów sanitarnych oraz braku umiejętności zarządzania kryzysowego.
Ludzie tłoczyli się na Krupówkach, gdyż służby porządkowe przegoniły ich spod skoczni, nie pozwalając się im tam gromadzić. Część osób wyszła też na ulicę, by kupić sobie coś ciepłego do picia i jedzenia, bo w hotelach i obiektach noclegowych nie działały restauracje.
źródło: money.pl