Zawodnik Ursusa Warszawa Przemysław Sztybrych:
Zwycięstwo w dzisiejszym meczu łatwe nie było, raczej wybiegane. Szanowaliśmy przeciwnika, troszkę się cofnęliśmy nie graliśmy tak ofensywnie w pierwszej połowie, graliśmy na zero z tyłu i to się udało, najważniejsze trzy punkty są nasze. Ułożył nam się mecz, bramka trochę przypadkowa, ale uważam że mieliśmy sytuacje i wygraliśmy swoją grą. Uważam że byliśmy lepszą drużyną od Neru, aczkolwiek to jest początek ligi, jeszcze także wszystko jest możliwe. Ogólnie byliśmy przygotowani na ten mecz w ten sposób że musieliśmy odciąć długie piłki grane na Olafa Okońskiego i przede wszystkim na to mieliśmy zwrócić uwagę, Oglądaliśmy skróty meczów z udziałem Neru i dużo o tej drużynie z tego materiału, oraz przekazu trenera się dowiedzieliśmy. Szanujemy każdego przeciwnika, zresztą przegraliśmy pierwszy mecz w Byczynie i wiemy że każda nasza strata, była konsekwencją długich piłek do Okońskiego, przy nim zatem było dwóch zawodników, których zostawialiśmy, no i jak by to było kluczem w obronie a z przodu gramy tak jak mamy to opracowane i wykorzystujemy swoje umiejętności. Można powiedzieć że te trzy punkty to kolejne które są nam potrzebne do utrzymania, ale ja to traktuję jak awans, bo liga będzie mocniejsza, czyli uważam że sześć drużyn awansuje a reszta się utrzyma. Taka drużyna jak Ursus z takimi tradycjami, to nikt sobie tutaj nie wyobraża że nie będziemy grali w tej III lidze. Znalazłem się w Ursusie przede wszystkim z powodów sercowych a więc moja dziewczyna, obecna żona, tutaj mieszkała a ja miałem propozycję grania, więc skorzystałem z oferty i jestem tutaj szczęśliwy. Grałem w Świcie, później dostałem lepszą propozycję z Nadarzyna, więc tam też grałem a następnie jeszcze w Zniczu Pruszków. Jakąś markę tutaj w regionie sobie wyrobiłem i tutaj jestem. Chcą żebym grał, pracuję, mam mieszkanie, więc wychodzi na to że będę tutaj żył jak najdłużej u boku mojej kochanej żonie.