Sejmowa podkomisja nadzwyczajna zdecydowała o warunkach przyznawania pierwszeństwa pieszym oraz odbierania prawa jazdy. Opublikowano jednolity tekst ustawy, która dopiero trafi do Sejmu. Można jednak stwierdzić, że na autostradach nie zmieni się wiele.
Aż 3 projekty ustaw zostały poruszone w czasie ostatnich prac komisji. Największym problemem było oczywiście ustalenie dokładnego momentu przyznania pierwszeństwa pieszemu na pasach. Zdecydowano się na przepisy, według których pieszy jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność i ma pierwszeństwo przed pojazdem, zarówno gdy znajduje się na przejściu, jak i wtedy, gdy na nie wchodzi. Nie dotyczy to jednak torowisk.
Sytuacja pieszego też się zmienia. Nie będzie on mógł korzystać z telefonu czy innego urządzenia elektronicznego, które ogranicza możliwości obserwacji sytuacji na jezdni czy przejściu dla pieszych.
Zdecydowano również, że na autostradach trzeba będzie zachować odstęp od poprzedzającego auta. Dystans ma wynosić połowę liczby określającej prędkość pojazdu (czyli np. 140 km/h = 70 m odległości).
Co ważne, w ustawie o ruchu drogowym już istnieje zapis o bezpiecznej odległości. Nowe zasady nie określają też kar za „siedzenie na zderzaku”. Nie uwzględniono jednak postulatów o odbieraniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym, czego domagali się posłowie w swoim projekcie. Tym samym kierowcy przekraczający znacznie prędkość na autostradach mogą dostać jedynie mandat. Nie zostanie im zabrane prawo jazdy, jak dzieje się to w przypadku podobnej sytuacji w terenie zabudowanym.
„Zakres rzeczowy projektu dot. zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h poza obszarem zabudowanym spotkał się z negatywną oceną tego rozwiązania przez stronę samorządową wyrażoną m.in. przez Związek Powiatów Polskich w trakcie konsultacji publicznych i w ramach opiniowania przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego” – pisze w odpowiedzi na jedną z interpelacji Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Pojawiły się też inne względy – resort sprawiedliwości wyrażał wątpliwości dot. prędkości, przy jakiej powinny być odbierane prawa jazdy. Przekroczenie jej o 50 km/h poza miastem, w tym również na autostradzie, nie było – przynajmniej proporcjonalnie – wystarczającą wartością do odbierania uprawnień. Padały głosy, że wprowadzenie takich przepisów może być przytłaczające dla samorządów, które i tak mają na głowie sporo obowiązków.
Członkowie komisji stwierdzili, że przepisy powinny zostać wprowadzone jak najszybciej, stąd zaledwie 14-dniowe vacatio legis. Pozostała jeszcze debata w Komisji Infrastruktury i projekt przepisów trafi do Sejmu.
źródło: autokult.pl