Lockdown w Polsce. Sanepid przestrzega buntowników. Jeden wyrok sądu nie stanowi prawa

0
32
views

Uniewinnienie fryzjera, który ostrzygł klienta pomimo rządowego zakazu, wyzwoliło w innych przedsiębiorcach pokłady obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kolejne firmy zapowiadają, że nie będą zważać na zakazy. Na co narażają się przedsiębiorcy? – Inspektorzy mogą nadal nakładać kary administracyjne, ich ściągalność jest niemal natychmiastowa – informuje rzecznik GIS Jan Bondar.

– Do 17 stycznia ludzie wytrzymają. Potem możliwe, że dojdzie do buntu przeciwko zakazom i obostrzeniom, jeśli rząd będzie nas zamykał i nie będzie oferował nam niczego w zamian – mówił w programie „Newsroom” burmistrz Karpacza Radosław Jęcek.

W całej Polsce mnożą się zapowiedzi firm, które mają już dość lockdownu i zapowiadają, że będą się otwierać mimo obostrzeń. Oliwy do ognia dolał fakt, że zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, rządowy zakaz działalności firm jest nielegalny.

WSA sprawie ukaranego przez sanepid fryzjera uznał, że służby sanitarne nie mogą nakładać kar administracyjnych na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów. W uzasadnieniu wytłumaczono, że rząd zrezygnował z formalnego i przewidzianego w Konstytucji wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, wprowadził go jednak nieformalnie.

Kiedy sanepid może komuś zamknąć biznes?

Adwokat Magdalena Wilk przypomina, że taka możliwość istnieje. Co więcej – przepisy antycovidowe nic w tej materii nie zmieniły. Musi jednak zostać spełniony jeden ważny warunek.

– Jest to dokładnie zapisane w przepisach, chodzi o „naruszenie wymagań higienicznych i zdrowotnych, powodujące bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia” – mówi Wilk w rozmowie z money.pl.

Do tej pory przez takie narażenie rozumiano przypadki ekstremalne jak szczury biegające po sali restauracyjnej. Otworzenie firmy pomimo zakazu zawartego w rządowym rozporządzeniu to zupełnie co innego i sanepid przyznaje, że nikomu firmy zamykał nie będzie.

Magdalena Wilk zwraca też uwagę na fakt, że w pierwszej połowie zeszłego roku kary administracyjne były wystawiane dość pochopnie, bez przeprowadzania postępowania, nierzadko „z automatu”. Nic więc dziwnego, że sądy uchylają takie decyzje.

Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego przestrzega jednak przed otwieraniem firm zamkniętych na mocy rządowego rozporządzenia. Podkreśla, że orzeczenie jednego wojewódzkiego sądu administracyjnego nie jest w Polsce źródłem prawa.

W całej Polsce toczą się podobne sprawy i zapadają różne rozstrzygnięcia. Tym bardziej że mowa przecież o różnych przypadkach, znacznie różniących się między sobą.

Dodaje, że w normalnych warunkach inspekcja sanitarna faktycznie nie może zamknąć firmy bez przesłanki bezpośredniego narażenia czyjegoś życia i zdrowia. W Polscy mamy jednak stan epidemii, obowiązuje ustawa z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz znowelizowana ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi.

– Zdecydowanie przestrzegam przed łamaniem prawa. Inspektorzy mogą nadal nakładać kary administracyjne, ich ściągalność jest niemal natychmiastowa. Po prostu nie chcę, żeby ktoś miał pretensje do organów inspekcji sanitarnej o to, że realizują swoje ustawowe zadania – mówi Jan Bondar.

Więcej wątpliwości mają przedstawiciele wojewódzkich i powiatowych sanepidów.

– Szczerze mówiąc, nie za bardzo wiemy, co robić. My się też powoli zaczynamy gubić w interpretacjach, w tym, co możemy zrobić, a czego nie – mówi w rozmowie z money.pl przedstawiciel jednej z wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych, prosząc o anonimowość.

źródło: money.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ