BŁĄD PODCZAS NOSZENIA MASECZKI. GROZI GRONKOWCEM SKÓRNYM

0
141
views

Koronawirus w Polsce. Czy od noszenia brudnej maseczki można dostać grzybicy płuc? Wirusolog wyjaśnia

Wyciągnięta z kieszeni albo z głębi torby, często niezmieniana od tygodni. Sięgamy po nią, tylko jeśli musimy, potem ściągamy i zapominamy aż do następnego razu. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że noszenie brudnej maseczki może spowodować poważne kłopoty ze zdrowiem. Jakie? Wyjaśnia wirusolog dr Tomasz Dzieciątkowski.

Artykuł jest częścią akcji Wirtualnej Polski #DbajNiePanikuj

1. Przed czym chroni maseczka?

Polacy nie polubili noszenia maseczek. Jak tylko obowiązek zasłaniania ust i nosa został ograniczony do zamkniętych pomieszczeń, wiele osób odetchnęło z ulgą. Eksperci na ten temat mówią krótko: wielka szkoda.

– Wyniki wielu badań mówią jednoznacznie, że zakrywanie nosa i ust, zdecydowanie zmniejsza ryzyko zakażenia się praktycznie wszystkimi patogenami przenoszonymi droga kropelkową. Chodzi nie tylko o koronawirusa SARS-CoV-2, ale i również o grypę czy zakażenia bakteryjne — podkreśla dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Przykładowo w Australii, gdzie sezon grypowy trwa od kwietnia do września, odnotowano najmniej przypadków grypy w historii. Spadek zachorowalności był ponad dziesięciokrotny. Eksperci nie mają wątpliwości, że ma to bezpośredni związek z obowiązkiem noszenia maseczek oraz utrzymywania dystansu społecznego.

W Polce zasłaniane ust i nosa jest obecnie obowiązkowe tylko w zamkniętych pomieszczeniach – dostępnych publicznie, czyli w sklepach, bankach, transporcie miejskim. Wyjątkiem są strefy czerwone, gdzie zakrywanie ust i nosa jest obowiązkowe w każdej przestrzeni publicznej. Wirusolodzy alarmują, że nawet jeśli nosimy maseczkę sporadycznie, musi ona być czysta i odpowiednio często zmieniana.

2. Czym grozi noszenie brudnej maseczki?

Od początku epidemii koronawirusa wokół maseczek ochronnych krążyło wiele mitów. Jeden z nich mówił, że długotrwałe noszenie maseczki może doprowadzić nawet do grzybicy płuc.

– Takie opowieści można włożyć między bajki. Noszenie brudnej maseczki nie spowoduje grzybicy płuc, ale może wywołać różne choroby kontaktowe w obrębie jamy ustnej, zwłaszcza na skórze ust – opowiada dr Tomasz Dzieciątkowski. – Od naszego oddechu pod maseczką zbiera się wilgoć, która może sprzyjać wystąpieniu zmian skórnych. Mogą one się objawić w postaci trądziku czy zakażenia gronkowcem – wyjaśnia ekspert.

Zmiany skórne, spowodowane noszeniem maseczki doczekały się nawet własnej nazwy – „maskne”. Jest to połączenie słów „mask” (z ang. maseczka) oraz „acne” (z ang. trądzik). Oznacza ono nic innego, jak trądzik spowodowany lub nasilony m.in. długotrwałym noszeniem maseczek ochronnych.

3. Lepiej bez maseczki?

Na początku pandemii SARS-CoV-2 część ekspertów była sceptycznie nastawiona do masowego noszenia maseczek ochronnych. Można było usłyszeć, że nieprawidłowe noszenie masek może wyrządzić więcej szkód niż korzyści. Na powierzchni maseczki mogą bowiem znajdować się odfiltrowane patogeny. Jeśli pomylimy się i założymy na usta maseczkę stroną, która przed chwilą nosiliśmy na zewnątrz, zwiększymy swoje szanse na zakażenie.

– Istnieje teoria, że jeśli wirus znajdzie się na powierzchni maseczki, będzie mu łatwiej przeniknąć do środka i nas zakazić. Szanse jednak, że do tego dojdzie, są bardzo nikłe. Ryzyko jest tak marginalne, że pominąłbym je w ogóle – uważa dr Dzieciątkowski. – Twierdzenie, że lepiej nie nosić maseczki, niż nosić ją nieprawidłowo, jest nieprawdziwe. Potwierdzają to wszystkie badania przeprowadzone w ostatnim czasie. Maseczka jest obecnie jednym z najskuteczniejszych środków zapobiegania zakażeniom koronawirusem – dodaje ekspert.

4. Jak długo można nosić maseczkę?

Maseczkę jednorazową, czyli chirurgiczną powinniśmy zmieniać co godzinę. Z kolei maseczki bawełniane można nosić przez kilka godzin, zaleca się jednak ich pranie po każdym użyciu.

Maska FFP2 może być stosowana przez kilka godzin, natomiast maska FFP3 przez kilkanaście. Po tym czasie jednorazowe maseczki należy zutylizować, a te wielokrotnego użytku wyprać.

Należy również pamiętać, aby przed każdym założeniem maseczki umyć ręce w ciepłej wodzie z mydłem lub je zdezynfekować. Maseczka powinna też szczelnie przylegać do twarzy, ale podczas noszenia nie powinna być dotykana rękami. Również zakładając maseczkę, należy chwycić za gumki lub troczek. Tak samo postępujemy podczas jej ściągania.

5. Najskuteczniejsze maseczki

Naukowcy z Duke University w Północnej Karolinie przebadali każdy możliwy rodzaj zasłaniania ust i nosa: od maseczek ochronnych stosowanych przez lekarzy, po chustki. Wszystkiego pod lupą naukowców znalazło się 14 sztuk. Oto trzy maseczki, które najskuteczniej chronią przed koronawirusem:

  • maseczka N95 (używana przez pracowników służby zdrowia w USA),
  • trójwarstwowa maseczka chirurgiczna,
  • bawełniana maseczka, którą można wykonać własnoręcznie.

Najmniejszą ochronę daje prowizoryczne zakrywanie ust i nosa chustami czy kominami, zwłaszcza wykonanymi ze sztucznych włókien.

Co więcej, badania wykazały, że kominy, które noszą biegacze podczas treningu, nie tylko nie chronią przed zakażeniem koronawirusem, ale jeszcze bardziej sprzyjają rozprzestrzenieniu się infekcji. Dzieje się tak, ponieważ materiał rozbija duże krople na mniejsze cząstki, które następnie łatwiej rozprzestrzeniają się w powietrzu. Jak podkreślił Martin Fischer, jeden z autorów badania, w rzeczywistości noszenie kominów tylko zwiększa ryzyko infekcji.

Artykuł jest częścią akcji Wirtualnej Polski #DbajNiePanikuj –

źródło: wp.pl

 

Lekarz: źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną!

Czy polski system ochrony zdrowia jest przygotowany na walkę z epidemią? Czy nakaz zakrywania ust i nosa to dobry pomysł? Doktor Maciej Niwiński, przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego OZZL, w rozmowie z Medexpressem mówi o najczęstszych błędach podczas noszenia maseczek. – Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną – ostrzega ekspert.

Martyna Chmielewska, Medexpress: Koronawirus ciągle zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Liczba zakażonych wynosi ponad 2 mln. W USA stwierdzono już prawie 640 tys. zakażeń – najwięcej na całym świecie. Liczba ofiar śmiertelnych wirusa przekroczyła 137 tys. Najwięcej jest w USA – 30 tys. W Polsce ponad 8 tys. osób jest zakażonych. Zmarło ponad 300 pacjentów. Ostatnio słyszymy, że dane te są niedoszacowane, ponieważ wykonuje się za mało testów…

Maciej Niwiński, Przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego OZZL:Trudno mi powiedzieć, czy wykonujemy za mało testów. Nie mam takiego oglądu ogólnego w skali kraju.

Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL, powiedział w rozmowie z Medexpressem, że apeluje o test na żądanie dla każdego pracownika ochrony zdrowia. Co pan o tym sądzi?

Test musi być obiektywny. Najgorszą rzeczą jest to, że są fałszywie ujemne wyniki. Podobno jeden z krajów kupił testy jakiejś niecertyfikowanej firmy w Chinach i wyszło 60-80 proc. wyników fałszywie ujemnych. Oznacza to, że wypuszczono na ulicę miast ludzi, którzy byli przekonani, że są zdrowi. Jeżeli tak było, to gorszych rzeczy nie ma. Pracownicy szpitala, ekip sprzątających, przeprowadzających dezynfekcje, którzy spotykają się z zakażonymi pacjentami, mogą też być zarażeni. Każdy test powinien dawać obiektywny wynik. Musi być to test odpowiedniej jakości, wykonany w odpowiednim czasie.

Ilu lekarzy w Pana regionie jest zakażonych, ilu przebywa na kwarantannie?

Znam kolegów lekarzy, którzy przebywają na kwarantannie, w warunkach domowych.

Z jakimi największymi problemami borykają się lekarze w pracy?

Brakuje nam kilkudziesięciu tysięcy lekarzy, którzy zostali w poprzednich 30 latach z Polski de facto wygnani i teraz walczą z pandemią w wielu innych krajach. Nawet przy szarym scenariuszu, będzie potrzeba więcej lekarzy. Sprzęt można kupić i go dostarczyć do szpitali. O wiele łatwiej jest to zrobić niż znaleźć np. 20 tysięcy świetnie wyszkolonych lekarzy, albo 20 tysięcy pielęgniarek.

Zobacz też: Ilu jest lekarzy w Polsce? W jakim są wieku? [INFOGRAFIKA]

Jakie będą konsekwencje epidemii koronawirusa w Polsce? Czy pana zdaniem może dojść do sparaliżowania szpitali?

To jest czarny scenariusz. Należy jednak zaufać społeczeństwu. Mam nadzieję, iż będzie przestrzegać warunków dystansowania, izolacji, rozproszenia i do tego scenariusza nie dojdzie. Jednak gdyby miało do niego dojść, byłaby to rzecz bardzo nieprzyjemna. Pozytywne jest to, że śmiertelność wirusa jest ograniczona. To nie jest dżuma czy Ebola, która zabija 100 proc. ludności. Według oficjalnych danych WHO śmiertelność w przypadku koronawirusa wynosi od 0 do 10 proc. Trzeba przetrwać tę epidemię do czasu wynalezienia szczepionki. Wierzę, że zostanie wynaleziona. Zastanawiam się, czy za chwilę każdy kraj nie stanie przed dokonaniem wyboru: czy ważniejsza jest gospodarka, która nie może się załamać, czy ważniejsze jest życie kilku procent ludzi.

Przeczytaj również: Eksperci przewidują, kiedy będzie gotowa szczepionka

W kwietniu minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z reporterem „Faktów” TVN powiedział, że szczepionka przeciwko koronawirusowi może pojawić się za kilkanaście miesięcy…

Niestety, nie ominie się testów na ludziach. Najgorszą rzeczą byłoby wprowadzenie szczepionki, która zamiast pomagać, mogłaby zaszkodzić. Podstawową zasadą jest „primum non nocere” (z łac. „po pierwsze nie szkodzić” – przyp. red.). W przeszłości pojawiały się błędy polegające na tym, że wprowadzono lek, który dawał poważne powikłania przewyższające korzyści. Nadmierny pośpiech nie jest wskazany. Nie można omijać pewnych procedur. Doskonale o tym wiedzą osoby, które się na tym znają. Szczepionki moim zdaniem nie będzie szybciej niż w ciągu roku.

Co pan sądzi o obowiązkowym noszeniu masek?

Są trzy grupy maseczek. Te do noszenia na ulicy nie mogą być wnoszone do szpitali, ponieważ nie są medyczne i nie nadają się do tego celu. Maseczki, w których lekarze operują, nadają się do użytku szpitalnego. Są też maseczki specjalne antywirusowe, które nie w 100 proc., ale w 94-96 proc. zabezpieczają przed wirusem.

Trzeba wiedzieć, jak stosować maski. Potrzebne są filmy edukacyjne. Należy szerzyć wiedzę wśród społeczeństwa. Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną. Szkodzi zamiast pomagać. Jeśli ktoś nosi maseczkę, to nie powinien jej dotykać palcami. To właśnie tam może być największe stężenie wirusa. Podobnie jest z rękawiczkami. Noszenie ich wymaga szerokiej edukacji i przyzwyczajenia. Wirus przenosi się głównie drogą kropelkową, dostaje się do ust, nosa, spojówek (są pojedyncze doniesienia, że przez spojówki nie dochodzi do zarażenia). Niektóre kraje wprowadziły obowiązek noszenia masek z dwóch powodów.

Jakich?

Po pierwsze, społeczeństwo czuje się bezpieczniej. Po drugie, jeżeli traktujemy każdego, kto chodzi po ulicy jako zarażonego (w tym siebie), to chronimy innych przed zarażeniem. Przy pewnej liczbie chorych wprowadzenie maseczek ma sens. Musi być to jednak poprzedzone edukacją odnośnie tego, jak je należy stosować, jak je wyrzucać, jak długo stosować odpowiedni rodzaj maseczki.

Jak pan ocenia przygotowanie ochrony zdrowia do walki z koronawirusem?

Przygotowanie ochrony zdrowia do walki z różnymi chorobami oceniam zawsze źle. Od trzydziestu lat pracuję w ochronie zdrowia. Zrobiono niewiele. Nie dorównujemy nawet Republice Czeskiej, nie mówiąc już o bogatszych krajach. Skala zaniedbań jest gigantyczna. Dotyczy to wielu pól w zakresie ochrony zdrowia. Nakłada się na to chroniczny brak personelu. Są w innych krajach szpitale, gdzie przy wykonaniu tych samych procedur zatrudnia się nawet 3-4 razy więcej lekarzy i innego personelu medycznego. Zawsze były inne ważniejsze potrzeby od ochrony zdrowia. Przez 30 lat była ona zaniedbywana. Nie da się tego nadrobić w ciągu dwóch czy pięciu lat. W szpitalach zakaźnych każda sala musi mieć oddzielny pełny węzeł sanitarny (jeżeli ma tam przebywać chory indywidualnie izolowany). W szpitalach, które obecnie przekształca się w jednoimienne, warunki te nie są w pełni spełnione.

W kwietniu wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował dziennikarzy na konferencji prasowej, że zostaną uruchomione kolejne szpitale do walki z koronawirusem.

Jest to racjonalne posunięcie. Niektórzy szefowie placówek staną przed dużym wyzwaniem. Dziennie w Polsce umiera ok 1000 osób. Okazać się może, że mamy szpitale zakaźne, ale nie mamy, gdzie leczyć pacjentów z udarem, zawałem itd. Polska nie ma najmniej łóżek szpitalnych w Europie. Najmniej ma lekarzy, oczywiście w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.

Rozmowa ukazała się w serwisie Medexpress

Masz pytanie o koronawirusa? Wyślij je na adres: koronawirus@medonet.pl. Codziennie aktualizowaną listę odpowiedzi znajdziesz TUTAJKoronawirus – najczęstsze pytania i odpowiedzi.

źródło: https://www.medonet.pl/

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ