Choć decyzje sanepidu o karach za naruszenie obostrzeń mają rygor natychmiastowej wykonalności, to jednak istnieje możliwość, by opóźnić konieczność zapłaty kary. A przyznaje ją… ustawa specjalna dotycząca COVID-19.
Istnienie furtki wskazał adwokat Mikołaj Magdziak, inicjator akcji „Nie przyjmuję mandatu”. W rozmowie z Ewą Ivanową z „Gazety Wyborczej” wytłumaczył, że ustawa specjalna dot. COVID-19 wprowadziła art. 15zzr ust. 1, który mówi o tym, że „bieg terminów prawa administracyjnego w stanie epidemii w ogóle się nie rozpoczyna”.
A sanepid nakłada kary za naruszenie obostrzeń właśnie na drodze decyzji administracyjnej. Jak wyjaśnia Magdziak, „terminy do zapłaty ruszą dopiero po zakończeniu stanu epidemii”.
Dodaje, że odwołać się w tym czasie można do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, czyli drugiej instancji w stosunku do sanepidu. – Odwołanie takie będzie podlegało rozpoznaniu. Wynika to z art. 15zzr ust. 5 specustawy COVID-19, zgodnie z którym czynności dokonane w celu wykonania uprawnienia w okresie wstrzymania rozpoczęcia biegu terminów są skuteczne – tłumaczy rozmówca „GW” i dodaje, że najlepiej złożyć także wniosek o wstrzymanie wykonalności decyzji.
Magdziak wskazuje też na szereg problemów prawnych związanych z karami sanepidu, które mogą wynosić od 5 do nawet 30 tys. złotych. Tłumaczy, że sanepid nakłada je, opierając się wyłącznie na notatkach policjantów, którzy wcześniej nałożyli mandaty za naruszenie obostrzeń. A w postępowaniu administracyjnym obywatel powinien móc zgłaszać własne dowody i wnioski.
– Drugim powodem jest brak proporcjonalności kar administracyjnych. W ustawie o stanie klęski żywiołowej i o stanie wyjątkowym najwyższe kary za złamanie ograniczeń to 5 tys. złotych nakładanych w trybie mandatowym. W obecnym stanie prawnym 5 tys. złotych to dolna granica możliwej kary administracyjnej – wskazuje Magdziak.
Problem tworzy również fakt, że decyzje co do przemieszania się są nałożone przez rząd w granicach ustawy. Mówi ona o wprowadzeniu określonych ograniczeń. – Rozporządzenie Rady Ministrów wprowadzało generalny zakaz przemieszczania się z małymi wyjątkami – wyjaśnia rozmówca „Wyborczej”.
źródło: money.pl