Jak przygotować salon fryzjerski i kosmetyczny na przyjmowanie klientów w czasie pandemii koronawirusa?
Nieoficjalnie szacuje się, że 25 proc. kosmetyczek i fryzjerek w czasie pandemii COVID-19 działa „w podziemiu’. Trwa akcja #ChceDoSalonu, której celem jest promowanie rozważnego i bezpiecznego powrotu do pracy z klientami. W ramach niej branża beauty odbywa szkolenia i webinary przygotowujące ją do pracy po zniesieniu obostrzeń. Ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie mówi o pracy w salonach w obliczu zagrożenia SARS-CoV-2.
1. Trudna sytuacja branży beauty
Według danych CEIDG i GIS w Polsce jest około 100 tys. salonów tzw. branży beauty, które od 1 kwietnia pozostają nieczynne. Kiedy ich działanie zostanie wznowione?. Otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych zaplanowano w trzecim etapie luzowania obostrzeń. Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz przyznała, że jest na to szansa już 18 maja.
Prawie pół miliona osób zatrudnionych w salonach fryzjerskich, kosmetycznych, SPA, masażu, tatuażu, straciło możliwość zarabiania. Na tę chwilę już niektóre z nich zbankrutowały, inne starają się jakoś przetrwać. Rozgoryczeni przedsiębiorcy narzekają, że tarcza antykryzysowa sama w sobie nie rozwiązuje praktycznie żadnych problemów, ponieważ jednym z takich nie do przeskoczenia są opłaty za czynsz w granicach od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Jednocześnie zaczęło działać „podziemie kosmetyczno-fryzjerskie”, nikt nie chce głośno przyznać się ani do korzystania, ani do świadczenia tego typu mobilnych usług. Co odważniejsi ogłaszają się na stronach internetowych. Łukasz Walczak, dyrektor handlowy w jednej z firm marketingowych zauważa, że tarcza antykryzysowa praktycznie nie rozwiązuje problemów przedsiębiorców sektora kosmetycznego.
– Obniżenie czynszu? W idealnym świecie możesz to uzyskać, ale w praktyce tylko w lokalach miejskich (których jest niewiele) masz szansę na jakiekolwiek obniżki. Zresztą biuro, z którego moja firma teraz nie korzysta, to też nie jest mały koszt, więc zawnioskowaliśmy o obniżenie czynszu i właściciel zaproponował nam jakieś 5 proc. – dodaje rozgoryczony.
Branża beauty podczas pandemii koronawirusa liczy straty, a ci, którzy pracowali na swój biznes wiele lat, wolą zaryzykować niż stracić interes. Desperacja skłania ich do działania.
– U mnie i wśród moich znajomych zapanowała moda na kredytowanie swoich fryzjerów. Wysyłaliśmy pieniądze za kilka wizyt z góry, do wykorzystania w przyszłości – opowiada Łukasz. – Kasa też się już właścicielom skończyła (a odpracować to trzeba). Wystarczy wejść na LinkedIn – tam połowa ludzi szuka pracy – zauważa Walczak.
Tymczasem Renata, specjalistka komunikacji w jednej z dużych międzynarodowych firm w Warszawie stara się wspierać swoją kosmetyczkę, która samotnie wychowuje niepełnosprawną córkę. Ze smutkiem przyznaje, że wizyta jednej klientki, to dla samotnej matki kwestia zakupów do domu. Renata skorzystała raz z wizyty domowej u fryzjera.
– Poszłam w czapeczce, z pizzą. Przyjmuje tylko zaprzyjaźnione osoby, jedną dziennie. W czasie wizyty oboje byliśmy w maseczkach i przestrzegaliśmy zasad bezpieczeństwa – tłumaczy się kobieta.
2. Na ratunek branży beauty
Brak wizyt i przychodu to nie tylko liczby, ale też ludzkie dramaty, więc nic dziwnego, że zainicjowano akcję pod hasłem: „Wspólnie pomóżmy branży beauty. Przypomnij każdemu, że #ChceDoSalonu”.
Twórcy tej akcji w social mediach zapewniają, że nie ignorują zagrożenia epidemiologicznego i nie chcą go deprecjonować. Chcą natomiast promować rozważny i bezpieczny powrót do pracy z klientami. Zależy im na szybkim odmrożeniu tych usług z wielu względów, a jednym z nich jest to, że specjaliści beauty są dobrze przygotowani do radzenia sobie z zagrożeniem, ponieważ procedury higieniczne i dezynfekcyjne są im znane i stosowane w pracy na co dzień.
Patrycja Górecka-Butora, wykładowca w zakresie marketingu internetowego, wspierająca salony w rozwoju jako szkoleniowiec firmy Versum, organizuje webinary pomagające salonom przygotować się na otwarcie i wdrożyć procedury sanitarne. W rozmowie z WP abcZdrowie rekomenduje rozszerzenie godzin pracy salonu, wprowadzenie systemu zmianowego pracowników i dzielenie ich na zespoły. Ważne jest też planowanie grafiku i zawczasu zaopatrzenie salonu w niezbędne środki i sprzęt.
– Zaplanujmy wcześniej czas przeznaczony na dezynfekcję i starajmy się, aby klienci nie czekali na wizytę – radzi Górecka-Butora. – Kupmy rękawiczki i maseczki, wczytujmy się też uważnie w zalecenia producenta odnośnie do tego, jak długo można te maseczki nosić na twarzy. Już teraz, przed otwarciem salonów, warto zadbać o zaopatrzenie takie jak przyłbice, okulary, fartuchy ochronne czy środki myjąco-dezynfekujące, zwłaszcza że dostawy są mocno ograniczone, a ceny poszybowały w górę – zauważa ekspert. – Przyda się również stanowisko do dezynfekcji dla klientów – podpowiada szkoleniowiec.
Przestrzeń w salonie trzeba odpowiednio przeorganizować, określić punkty styku, usunąć zbędne elementy wystroju. Ważne jest też zapewnienie dwumetrowego odstępu pomiędzy stanowiskami, zadbanie o wentylację, przygotowanie pojemnika na zużyte maseczki i rękawiczki. Zdaniem ekspertki z salonu powinny też zniknąć papierowe wydania kolorowych magazynów do czytania, a o zmianach w sposobie przyjmowania klientów warto wcześniej ich poinformować, np. wysyłając e-mail.
– Trzeba wziąć też pod uwagę, że nie wszyscy klienci przeczytają e-mail z zasadami w salonie. Dlatego też powinny być one wywieszone na drzwiach przed wejściem do salonu. Dobrze też zamieścić informację, że to personel wpuszcza klientów do środka – podpowiada Patrycja Górecka-Butora.
Zanim salony beauty zostaną otwarte, to należy zapoznać się ze szczegółowymi zaleceniami Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Warto też przygotować ankiety oceny ryzyka zakażenia wirusem SARS-CoV-2 z oświadczeniami dla klientów i procedury postępowania w warunkach zagrożenia w salonie w czasach koronawirusa. Gotowe propozycje są dostępne w sieci.
źródło: wp.pl