ZAKAZ WESEL W POWIATACH ? RZĄD JUŻ NAD TYM PRACUJE

0
97
views

Lawinowo przybywa zakażonych koronawirusem. Rząd musi coś z tym zrobić. Jednym z rozwiązań, które leży na stole, jest zakazanie wesel w części Polski. Lekarze biją na alarm, uważają, że jak tak dalej pójdzie, to we wrześniu będzie u nas „druga Lombardia”.

W ciągu najbliższych dni resort zdrowia może przedstawić listę regionów, w których zakazane będzie urządzanie przyjęć ślubnych – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

W Polsce bijemy kolejne niechlubne rekordy zachorowań na koronawirusa, rząd szykuje odpowiedź. Ma zabrać się za miejsca, które stanowią nowe ogniska zakażeń. To również wesela, szczególnie w niektórych powiatach.

We wtorek odnotowano 680 zakażeń, a jak poinformował rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, ponad 400 dotyczy tylko 3 województw: Śląska, Wielkopolski i Małopolski.

Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (PR OZZL) informuje, że dotąd puste łóżka na oddziałach intensywnej terapii zaczynają się wypełniać.

– Takie informacje docierają do nas z całego kraju. To efekt nie tyle poluzowania norm, co tego, że ludzie przestali bać się koronawirusa. Ta niefrasobliwość nas zgubi. We wrześniu możemy mieć drugą Lombardię – powiedział „Rzeczpospolitej” przewodniczący PR OZZL Filip Płużański.

Jego zdaniem, potrzeba wzrostu świadomości zagrożenia i powrotu do skrupulatnego przestrzegania zasad dystansu społecznego, czyli noszenia maseczek lub przyłbic oraz dezynfekowania rąk, a także unikania dużych skupisk ludzkich.

Właśnie wesela powodują nowe ogniska koronawirusa. Dlatego rząd rozmawia z branżą ślubną na temat możliwych rozwiązań, np. organizacji mniejszych przyjęć.

Jednak Wojciech Andrusiewicz w rozmowie z dziennikiem powiedział, że rozważany jest zakaz wesel w powiatach będących ogniskami zakażeń. Obecnie resort identyfikuje potencjalne źródła zakażenia i tworzy listę regionów, w których wesela mogłyby zostać zakazane.

źródło: money.pl

 

Zmiany w organizacji wesel. Izabela Janachowska: „Wysłałam petycje i pisma do rządu”

Paulina i Wojtek spierali się o to, kogo wykreślić z weselnej listy gości. Teraz obawiają się kolejnych restrykcji i tego, że znowu będą musieli minimalizować liczbę osób. Czy tak się stanie?

Wiele par nie tak wyobrażało sobie rok 2020. To miał być czas wielkich zmian, przypieczętowania miłości, zabawy i całonocnego szaleństwa. Niestety, pandemia koronawirusa pokrzyżowała te plany. Zakochani od kilku miesięcy śledzą doniesienia na temat zmian w organizacji wesel.

Wesela a pandemia koronawirusa

Wiosną rząd zakazał organizacji przyjęć weselnych. 6 czerwca wznowiono jednak możliwość planowania ślubów i imprez, ale do maksymalnej liczby 150 osób. Mijają dwa miesiące, liczba zakażonych rośnie, a rząd znowu planuje wprowadzić zmiany w organizowaniu wesel i ślubów. Mówi się o rejestrowaniu imprez weselnych w sanepidzie, skróceniu czasu zabawy lub okrojeniu listy gości.

To dla par kolejny stres. Na Facebooku powstały grupy, w których jednoczą się przyszłe panny młode. Dzielą się tam swoimi zmartwieniami, ale też proszą o porady. Często pojawiają się wątki związane z finansami. Ciągłe zmiany w organizacji wesela generują dodatkowe koszty – zmiana terminu wiąże się z dodrukiem zamówień, trzeba zadbać o odpowiednie środki bezpieczeństwa, które też kosztują.

Trudniejsze od spraw finansowych są jednak wątki rodzinne. Są pary, które zmagają się z weryfikacją listy gości, co często prowadzi do sporów, także między młodymi. Wojtek i Paulina mieli pobrać się w maju. Ze względu na dzieci chcieli pobrać się w tym roku. Długo czekali na ten dzień i już praktycznie wszystko było gotowe. Kiedy ogłoszono lockdown, przełożyli wesele na jesień.

Para młoda planowała wesele na blisko 250 osób. Huczna impreza miała odbyć się w podwarszawskim lokalu. 30-latkowie bardzo cieszyli się na myśl o wielkiej imprezie. Niedawno musieli pomniejszyć listę o ok. 100 osób. I pojawił się problem. Rodzina pana młodego dopytywała o to, kogo mają zamiar zaprosić i rozpętała się rodzinna kłótnia.

Przeczytaj: Premier Finlandii wzięła ślub. Sanna Marin po 16 latach związku wypowiedziała magiczne „tak”

– Słyszałam, że jak zaproszę jedną ciocię, to muszą też jeszcze tą i tamtą, bo tak wypada. Tłumaczenia, że musimy ograniczyć listę gości ze względu na obostrzenia, a cioć prawie nie znam, niewiele pomogły. Mama była nieugięta i chciała postawić na swoim – mówi w rozmowie z WP Kobieta Paulina.

– To generowało spięcia między nami, bo ja naciskałem na Paulinę, żeby coś z tym zrobiła i porozmawiała ze swoimi rodzicami. Sam nie chciałem rezygnować ze swojej rodziny i bliskich w większym stopniu niż to konieczne. Zwłaszcza że osoby, których nie chcieliśmy zapraszać, nie są bliskie nam, a naszym rodzicom. Gdyby nie obostrzenia, z przyjemnością zaprosilibyśmy ich na przyjęcie, ale w tej sytuacji to my musimy zdecydować, z kim chcemy świętować – dodaje Wojtek.

Sytuacja była dość napięta, a rodzice wciąż nalegali. Paulina była na rozstaju dróg. Z jednej strony chciała zadowolić rodziców, a z drugiej narzeczonego.

– Rodzice używali argumentów finansowych. Podkreślali, że to oni płacą za „talerzyki”, więc chyba mają prawo zaprosić osoby im bliskie, które widziały, jak dorastam. Nie do końca rozumieli, że ja niewiele mam z nimi wspólnego i nie utrzymuję z nimi kontaktów.

Młodym udało się dojść do porozumienia. Spotkali się z rodzicami pana młodego, jak i panny młodej. Kiedy emocje opadły, wspólnie ustalili listę gości tak, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony.

– Teraz najważniejsze jest, aby do tego ślubu doszło. Przekazanie listy gości do sanepidu nie jest problemem, ale już jej ponowne zminimalizowanie tak. Czekamy cierpliwie na to, co będzie. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że i tak mamy bardzo dużo na głowie, ciągle dochodzą nowe stresujące sytuacje, więc jako rodzina musimy się wspierać niezależnie od tego, co się wydarzy – dodaje Paulina.

Izabela Janachowska od kilku lat pracuje w branży ślubnej. W rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że przygotowanie listy gości to odwieczny problem młodych par. Teraz mają jeszcze trudniej.

– Zanim weszły obostrzenia, to lista gości była jednym z najtrudniejszych zadań do wykonania. Teraz pary młode są w sytuacji, w której muszą części gości odmówić, chociaż wcześniej ich już zaprosili. Sytuacja jest bardzo niekomfortowa zarówno dla państwa młodych, jak i dla gości. Ponieważ pytań o to, jak zachować się w tej sytuacji było bardzo wiele, aby rozwiać wątpliwości, nagrałam na YouTube z panią Ireną Kamińską-Radomską, ekspertką od savoir-vivre, odcinek o tym, jak należy postępować – przyznaje Janachowska.

– Przede wszystkim bardzo ważna jest forma, czyli jak młodzi odmawiają, ale też jak goście przyjmują tę odmowę. W tych trudnych czasach powinniśmy wykazać się szczególną empatią i wyrozumiałością. Pary młode nie robią tego z własnej woli, są zmuszone do podjęcia takiej decyzji. Młodzi mogą się spierać kogo zaprosić, a kogo nie. Z rozmów z parami wiem, że jednak goście sami z siebie odmawiają, bo boją się dużych skupisk ludzi, szczególnie jeśli są w starszym wieku – dodaje.

Goście odmawiają przybycia

Katarzyna Gajek, wedding plannerka i rzeczniczka Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej, zaznacza, że obecnie najważniejsze jest zdroworozsądkowe podejście do tematu organizacji wesela.

– Na etapie myślenia o liście gości to rzeczywiście jest spory problem. Natomiast przy obdzwanianiu ta lista sama się weryfikuje. Niestety, 40 proc. zaproszonych odmawia udziału w uroczystościach i problem niejako sam się rozwiązuje. Jedni mają obawy przed zachorowaniem, u drugich pewnie w grę wchodzi ekonomia, bo wyjście na wesele to jest istotny koszt. Nie zdarzyło mi się, że lista gości wyjściowa była listą realną. W większości przypadków to było nawet 50 proc. mniej gości, niż zakładała para młoda – tłumaczy ekspertka.

– Najważniejsze, żeby kierował nami zdrowy rozsądek. Organizujemy wesela w roku szczególnym, roku pandemicznym. Lista naszych gości powinna być tak skonstruowana, aby chronić przede wszystkim seniorów. Para młoda może zaproponować dziadkom obiad przed lub po ślubie. Teraz nie ma argumentów, że czegoś nie wypada lub coś powinniśmy. Zdrowie i nasze bezpieczeństwo są najważniejsze – dodaje.

Przeczytaj: Koronawirus a wesele. Goście masowo odmawiają przybycia. „Czasami w perfidny sposób”

Wzrost zachorowań i ograniczanie ryzyka

Zmiany w organizacji wesel to bardzo gorący temat w ostatnich miesiącach. Część par zdecydowała się przełożyć ceremonię na kolejny rok, inne nie dały za wygraną. Janachowska od początku apelowała o to, aby ceremonie ślubne były organizowane w bezpiecznych warunkach. Wystosowała nawet do rządu specjalne pisma.

– Po weselach niestety pojawił się wzrost zachorowań i to jest niepokojąca sytuacja. Wiele osób nie przestrzegało wcześniejszych zaleceń. Kiedy pandemia się pojawiła, głośno mówiłam, żeby wesela odbywały się, ale w bezpiecznych warunkach. Wystosowałam petycje i pisma do rządu. Rejestracja wesel, podawanie list do sanepidu to są pomysły, które ja wraz z moim teamem wysłaliśmy jakiś czas temu do rządu. Teraz trochę uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam pomysł o rejestracji wesel, bo mówiłam o tym kilka tygodni temu. Myślę, że zabiegi, które rząd chce wprowadzić, mogą być nieuciążliwe dla par, ale pod warunkiem, że nie zmniejszą dopuszczalnej liczby gości. Właśnie to najbardziej przeraża osoby przygotowujące się do ślubu. Przekazanie listy gości do sanepidu nie jest aż tak obciążające, a na wypadek wykrycia koronawirusa u któregoś z gości takie rozwiązanie ułatwia identyfikację wszystkich potencjalnie zarażonych – mówi Janachowska.

– Rollercoaster trwa od wiosny i pewnie będzie trwał przynajmniej do końca roku. Naturalne jest, że po odmrożeniu branży doszło do oceny sytuacji. Rząd wdrożył restrykcje i zalecenia, a po dwóch miesiącach sprawdził, jak to działa. Okazało się, że nie wszędzie działa tak, jak trzeba. Jeśli dochodzi do istotnych uchybień, a przedstawiciele rządu mają takie informacje, to przygotowują pewien pakiet dodatkowych restrykcji. Jest też pewna presja społeczna – dodaje Gajek.

Wprowadzenie dodatkowych zmian jest efektem obserwacji. Część zmian w organizacji wesel pokrywa się z tym, co Izabela Janachowska zawarła w swoich petycjach do rządu. Apelowała m.in. o sfinansowanie testów na koronawirusa przez rząd.

– Mówiłam o tym, żeby przekazywać listę gości do sanepidu, ale też, żeby sprawdzać temperaturę gościom przed wejściem na salę. To działania, które mogą przynajmniej w części zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Nieustająco zachęcam też, aby wszyscy, którzy zauważą objawy choroby, albo podejrzewają, że mogli zostać zarażeni, zrezygnowali z udziału w uroczystości.

– Straty są i trzeba je minimalizować. Jak? To jest praca na żywym organizmie. Wszyscy uczymy się sytuacji na bieżąco – podsumowuje Katarzyna Gajek.

źródło: wp.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ