ZA GRANICĄ RZĄDY WSPOMAGAJĄ KONKRETNIE FIRMY

0
47
views

Dostał 14 tys.euro zapomogi. „Powraca wiara w niemiecki Ordnung”

Decyzja niemal natychmiastowa, brak zbędnej biurokracji i przede wszystkim – szybka wypłata środków. Tak o pomocy niemieckiego rządu dla przedsiębiorców mówi Michał, który prowadzi od lat firmę w Berlinie. – Poszło tak sprawnie, że wszystkim wraca wiara w ten kraj – opowiada.

Michał pochodzi z Polski, ale prowadzi firmę budowlaną w niemieckiej stolicy już od kilkunastu lat.

– Na razie nie grozi nam bankructwo, ale jak wszyscy przechodzimy przez trudny czas – opowiada money.pl przedsiębiorca. Czas byłby jednak jeszcze trudniejszy, gdyby nie pomoc od niemieckich władz.

Michał dostał łącznie 14 tys. euro bezzwrotnych zapomóg. Pieniądze już trafiły na jego konta.

– 5 tysięcy euro to pomoc od niemieckiego rządu federalnego. Jest ona przeznaczona przede wszystkim dla freelancerów oraz dla właścicieli małych firm – opowiada nam przedsiębiorca.

On zatrudnia kilka osób, więc został przez niemieckie władze sklasyfikowany jako nieduży przedsiębiorca. – Ale z zapomogi korzystają też ludzie wolnych zawodów, jak dziennikarze, artyści – dodaje. Szacuje się, że w ten sposób, bez stałych umów, w Niemczech pracuje nawet 5 mln osób. I oni wszyscy mogą liczyć na kilkutysięczne zapomogi.

Jeśli chodzi o przedsiębiorców, to łączna suma zapomogi zależy od tego, ile osób się zatrudnia. Polski przedsiębiorca w Niemczech dostał mniejszą zapomogę, bo zatrudnia poniżej 5 osób. Nieco większe firmy, które mają na etatach do 10 osób, mogą liczyć nawet na kilkanaście tysięcy euro.

Land też dorzuca

– Poza zapomogą federalną, dostaliśmy też 9 tys. euro od rządu lokalnego, czyli od władz landu Berlin – dodaje Michał.

– Obie zapomogi jednak różnią się od siebie. Te 5 tys. mogę przeznaczyć na swoje wynagrodzenie. Ale tych 9 tys. od Berlina już nie. One mają iść na koszty stałe, na spłaty bieżących rachunków, czasem na raty kredytowe itp. Słowem, chodzi o to, żeby utrzymać firmę na powierzchni – opowiada.

I zaznacza, że faktycznie pieniądze od rządu pomogą mu przetrwać 2-3 miesiące. – Zamówień jest oczywiście mniej, ale też nie mogę powiedzieć, że spadły zupełnie do zera. Kluczową kwestią było przetrzymanie tego najbardziej niepewnego czasu. I trzeba przyznać, niemieckie władze bardzo tu pomogły – dodaje.

Zapomogi to zresztą nie wszystko. – Jest jeszcze możliwość, by ubiegać się o nieoprocentowane kredyty – można w ten sposób pozyskać do 500 tys. euro – dodaje Michał. Sam z tej opcji jeszcze nie skorzystał.

„Biurokracja? Jaka biurokracja”

Przedsiębiorca zaznacza, że wypełnianie odpowiednich wniosków zajęło mu „może z 5 minut”. Oczywiście wszystko można było zrobić przez internet.

– Właściwie wystarczyło podać podstawowe dane. No i konto. Pieniądze trafiły do nas po dwóch, może trzech dniach – mówi.

Czy naprawdę wszystko wygląda tak dobrze? – Teoretycznie mają być jakieś kontrole. Na przykład czy ta pomoc od landu jest wykorzystywana w odpowiedni sposób. Po pierwsze jednak, nie wiadomo, czy te kontrole będą. A po drugie, jeśli będą, to na pewno po zakończeniu epidemii. Teraz nikt się tym nie przejmuje – mówi money.pl przedsiębiorca z Berlina.

Pan Michał zna wielu berlińskich przedsiębiorców i mówi, że „właściwie wszyscy są pod wrażeniem, jak sprawnie to przebiegło”.

– Mówi się, że Niemcy to kraj porządku, czyli „Ordnugnu”. Trzeba przyznać, że w ostatnich latach wiara w to malała, bo w kraju było przecież wiele problemów, nie wszystko działało tak sprawnie. Jednak teraz, po tym jak Niemcy radzą sobie z kryzysem, chyba ta wiara w „Ordnung” wraca. Naprawdę ludzie czują, że władza daje sobie radę z tym kryzysem – mówi.

– Wydaje mi się, że ma to też wpływ na zachowania konsumentów. Ludzie nie są w zupełnie pesymistycznych nastrojach i ciągle jeszcze decydują się na jakieś zakupy. A to przecież kluczowe dla gospodarki – dodaje pan Michał.

źródło: money.pl

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ