WAŻNE OBOWIĄZKOWE WYPOSAŻENIE JUŻ OD LIPCA. KOSZTUJE ok. 400 zł.

0
46
views

Czarne skrzynki w autach od 6 lipca. Jak ma wyglądać „inwigilacja”?

Zgodnie z prawem Unii Europejskiej każdy nowy model samochodu od 6 lipca 2022 r. musi być wyposażony w tzw. czarną skrzynkę rejestrującą wiele parametrów jazdy. Ma to ratować ludziom życie.

Nowe przepisy mają wejść w życie 6 lipca 2022 r. Homologowane rejestratory zdarzeń staną się obowiązkowe we wszystkich wyjeżdżających z salonów autach osobowych będących nowymi modelami oraz takich, które na nowo przechodzą proces homologacji. Od 7 lipca 2024 r. będzie to obowiązkowe wyposażenie wszystkich nowych samochodów sprzedawanych w Unii Europejskiej, niezależnie od tego, kiedy były homologowane.

W razie wypadku wiele danych zostanie zapisanych w tzw. czarnej skrzynce. Ma to zniechęcić kierowców do niebezpiecznych manewrów, które w odpowiednim postępowaniu wyjdą na jaw. Nie chodzi jednak o wszystkie informacje z historii użytkowania pojazdu, lecz o ostatnie 5 sekund przed na tyle dużym przeciążeniem, że urządzenie odnotuje je jako wypadek lub kolizja.

Do pobrania danych będą uprawnione wyłącznie organy, które mają rozstrzygać w sprawach dot. zdarzeń drogowych. Teoretycznie nie ma mowy o możliwości przejęcia danych przez niepowołane osoby, ponieważ będzie je można sczytać tylko po podłączeniu do komputera przewodem. Ma nie być także możliwości rejestrowania dźwięku i obrazu w kabinie samochodu.

Co będą zapisywały czarne skrzynki?

  • prędkość pojazdu w zakresie od 0 do 250 km/h w ciągu 5 sekund przed zderzeniem,
  • stopień otwarcia przepustnicy (wciśnięcia pedału przyspieszenia) w ciągu 5 sekund przed zderzeniem,
  • użycie hamulca w ciągu 5 sekund przed zderzeniem,
  • ruchy kierownicą w ciągu 5 sekund przed zderzeniem,
  • zmiany prędkości wzdłużnej i poprzecznej w czasie kolizji,
  • stan pasów bezpieczeństwa (zapięte / niezapięte) w ciągu 1 sekundy przed zderzeniem,
  • prędkość obrotową silnika,
  • włączenie się układu ABS,
  • kąt przechyłu pojazdu,
  • działanie systemu stabilizacji toru jazdy,
  • aktywację poduszek powietrznych,
  • stan położenia przednich foteli (jeśli przyjął on pozycję najbardziej do przodu i wpłynęło to na decyzję komputera o aktywacji poduszki powietrznej),
  • stan kontrolki systemu pomiaru ciśnienia powietrza w oponach (TPMS) w ciągu sekundy przed zderzeniem,
  • działanie tempomatu na 5 sekund przed zderzeniem,
  • stan aktywnych systemów wspomagania kierowcy (np. system utrzymywania pojazdu w pasie ruchu).

Czy wpłynie to na cenę aut?

Oczywiście tak, ponieważ stanie się to kolejnym obowiązkowym elementem wyposażenia. Wstępnie policzono, że rejestrator ma kosztować – w przeliczeniu na złotówki – około 400 zł. Jest to więc kwota nieznaczna.

Jeśli ktoś boi się inwigilacji i myśli o odłączeniu urządzenia, to może mieć problemy. Otóż w razie wykrycia takiego działania, pojazd zostanie uznany za niespełniający warunków homologacji, a tym samym niespełniający warunków dopuszczenia do ruchu. W Polsce za jazdę takim autem można dostać grzywnę do 30 tys. zł.

Marcin Łobodziński, dziennikarz Wirtualnej Polski

źrodło: o2.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ