Rachunki za prąd. Wyliczono, o ile wzrosną

0
34
views

Przez opłatę mocową nasze rachunki za energię elektryczną mogą wzrosnąć o 107 zł w skali roku. Nowa danina, która ma sfinansować modernizacje elektrowni, ma obowiązywać od przyszłego roku.

Opłata mocowa może w 2021 roku kosztować odbiorców nawet 5,4 mld zł (łącznie wszystkie podmioty w tym przedsiębiorstwa), wynika z szacunków Forum Energii. Może przełożyć się to na wzrost rachunków gospodarstw domowych za energię o około 40-45 zł za megawatogodzinę MWh.

Przy przeciętnym zużyciu około 2375 KWh rocznie na gospodarstwo domowe, łączny wzrost rachunków za energię elektryczną w skali roku wyniósłby 107 zł. Oznacza to wzrost o 5,5-7 proc., zakładając że taryfy na energię elektryczną pozostaną na poziomie z 2020 roku, szacują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Ostateczna stawka opłaty mocowej oraz wzrost taryf za energię elektryczną na 2021 roku zależą jednak od decyzji prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) i mogą okazać się wyższe. Nowa danina będzie doliczana do opłaty dystrybucyjnej, która jest częścią każdego rachunku za energię.

Ustawę o rynku mocy, wprowadzającą nową opłatę, uchwalono pod koniec 2017 roku. Według swoich założeń, wprowadzenie rynku mocy miało zapobiec niedoborom mocy wytwórczych. Rząd chciał stworzyć ekonomiczne zachęty do budowy nowych bloków energetycznych i modernizacji tych, które już istnieją.

Nowy rodzaj daniny ma więc wspomóc spółki energetyczne, które pieniądze uzyskane z opłaty przeznaczą na modernizację istniejących i budowę nowych bloków energetycznych.

Opłata mocowa miała pierwotnie wejść w życie od 1 października 2020 roku. W takim wypadku prezes URE miałby czas do 30 września na ustanowienie jej wielkości. Wiele wskazuje jednak na to, że jej obowiązywanie zostanie przesunięte na 1 stycznia 2021 roku.

 

Miliony poszły na „niewybory”, zabrakło na premie. Wśród pracowników zawrzało

Poczta Polska lekką ręką wydała prawie 70 mln złotych na wybory korespondencyjne, teraz zarząd zamierza nie wypłacać pracownikom premii za sierpień. Nieco ponad 200 złotych to dla wielu pracowników jedna dziesiąta pensji. Wśród pracowników zawrzało.

„To, co w ostatnich tygodniach jest przedstawiane jako produkt końcowy nadludzkiego wysiłku intelektualnego części kadry zarządzającej, ale i części samego Zarządu PP, przekroczyło już nie tylko granice zdrowego rozsądku, przyzwoitości, ale wkroczyło na wyższy szczebel ignorancji, cynizmu i bezradności wynikającej z podstawowych braków wiedzy, rozeznania i umiejętności zarządzania tak specyficznym przedsiębiorstwem, jakim jest Poczta Polska” – pisze w liście do ministra Jacka Sasina i zarządu Poczty Witold Paluszak, wiceszef „Solidarności” w tej firmie.

To efekt wiadomości, iż zarząd PP „rozważa niewypłacenie” premii za sierpień. Obecnie prezesem Poczty, z pensją 49 tysięcy zł brutto i pokaźnymi premiami (do 147 tysięcy złotych rocznie) jest Tomasz Zdzikot.

Zastąpił poprzedniego prezesa, który nie palił się do organizacji wyborów korespondencyjnych. Jak się okazało – słusznie. Organizacja tzw. „niewyborów” kosztowała PP 68,8 mln złotych i nie wiadomo kiedy Poczta te pieniądze odzyska.

Zdzikot pojawił się w Poczcie Polskiej na początku kwietnia.Trafił do spółki z ministerstwa obrony narodowej. Cel? Przeprowadzić wybory korespondencyjne 10 maja przy pomocy 80-tysięcznej armii pocztowców: urzędników i listonoszy.

„Jeżeli chodzi o model zarządzania firmą – wymaga on zmiany, gdyż w mojej ocenie jest zbyt rozproszony, mało skonsolidowany. Ich pokłosiem często bywają problemy z decyzyjnością. Wydaje się, że można to poprawić. Moje dotychczasowe doświadczenie zawodowe nauczyło mnie, że decyzje powinny po prostu zapadać, a nie być szeroko omawiane bez konkluzji” – pisze Zdzikot na wewnętrznej stronie dla pracowników Poczty.

Decyzje pozapadały, pakiety wyborcze i wszelkie usługi zostały zamówione, ale do wyborów nie doszło. Przy okazji wyszło na jaw, że Poczta prawdopodobnie mocno przepłaciła za wyborcze produkty i usługi.

Poczta Polska to największy polski pracodawca zatrudniający ponad 80 tys. pracowników na umowy o pracę. Przeciętne wynagrodzenie listonosza to ok 2 750 zł brutto (dane ze stycznia 2020 r.). Według portalu wynagrodzenia.pl, tylko 25 proc badanej grupy zarabia więcej.

Szeregowi pracownicy zarabiają niewiele ponad pensję minimalną, co daje im niewiele ponad 2 tysiące złotych na rękę miesięcznie. Do tego dochodzi premia – nieco ponad 200 złotych. Propozycja jej niewypłacenia bardzo się pocztowcom nie spodobała.

Tym razem Poczta Polska nie zagubiła paczki swojego klienta.

Poczta Polska zgubiła swoje akcje. Papiery są, ale nie wiadomo gdzie…

– Poczta Polska wymaga radykalnej zmiany. Zmiany sposobu myślenia zarządzania, oraz oddania procesów decyzyjnych w ręce osób, którym najzwyczajniej będzie się chciało chcieć. Drenowanie kieszeni pracowników, oraz osłabianie sił kadrowych eksploatacji pocztowej było już wielokrotnie przedmiotem doświadczeń, które prowadziły nie do wynalezienia leku lecz rozwoju choroby – pisze Paluszak w emocjonalnym liście, opublikowanym na stronie pocztowej „Solidarności”.

 

źródło: money.pl

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ