Policja przesadza z interwencjami? Mocne słowa byłego szefa CBA

0
55
views

Policyjne interwencje wobec osób, które mają nie stosować się do obostrzeń wprowadzonych przez rząd w związku z epidemią, budzą coraz większe kontrowersje. Zarówno kierownictwo policji, jak i MSWiA uzasadnia je dbaniem o zdrowie Polaków. Według byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, zachowanie funkcjonariuszy w wielu przypadkach jest nieadekwatne do sytuacji.

Początek kwietnia. Na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów pojawiają się obostrzenia w przemieszczaniu się po ulicach, zamknięte zostają parki, bulwary. Zmienia się też taktyka działań służb mundurowych. Znacząca część policjantów zaczyna wykonywać intensywne czynności patrolowe na ulicach miast i mniejszych miejscowości. – Na ulice wyruszyło 20 tys. policjantów wspomaganych przez 1,5 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, głównie z Żandarmerii Wojskowej, która towarzyszy Policji w patrolach. Te działania będą jeszcze bardziej wzmacniane – mówił 1 kwietnia szef MSWiA minister Mariusz Kamiński.

Koronawirus a interwencje policji. Fala oburzenia

W następnych dniach w mediach społecznościowych pojawiają się filmy, zdjęcia, relacje internautów przedstawiające policyjne interwencje, które wywołują oburzenie. Największe wywołał film, na którym policjant postanowił ukarać ojca, który wyszedł z trójką dzieci na plac zabaw na zamkniętym osiedlu. Szeroko komentowane są również interwencje krakowskich policjantów na bulwarach. Mężczyzna, który jechał rowerem, a także kobieta, która spacerowała tam z dzieckiem w wózku zostali ukarani mandatami w wysokości 12 tys. złotych. Karę wymierzył krakowski Sanepid.

Oburzenia podejściem policjantów nie kryje Paweł Wojtunik – były szef CBA, który w przeszłości przez wiele lat był policjantem i stał na czele Centralnego Biura Śledczego. Swoje zdanie najpierw wyraził na Twitterze. „Rada dla młodszych kolegów policjantów: pouczenie też jest formą kary… Nie wiem jakie macie polecenia „z góry”, ale niektóre interwencje są po prostu nieludzkie i dewastujące dla wizerunku @PolskaPolicja. Budowanego z takim trudem od 1990 roku. Serce pęka…” – napisał 10 kwietnia Wojtunik.

A w rozmowie z Wirtualną Polską wypowiada się w podobnym tonie. – Ludzie mają prawo się denerwować tą sytuacją, bowiem jest dużo wątpliwości: czy policja w ogóle ma prawo przeprowadzać takie interwencje. Ingerować w nasze życie prywatne. Czy są ku temu odpowiednie podstawy prawne. Prawa wolności mogą ograniczać tylko ustawy, a w tym przypadku mamy do czynienia z zupełnie innym aktem tj. rozporządzeniem – mówi WP Paweł Wojtunik.

Ludzie nie za bardzo wiedzą, co można a czego nie

– Policjanci również są postawieni w trudnej sytuacji, bo nie sądzę, żeby ich kontrowersyjne interwencje były ich wymysłem. Dostają wytyczne od swoich przełożonych. Skutek jest taki, że może być 1000 normalnych interwencji, ale jedna fatalna psuje wizerunek. Dodatkowo mamy sprzeczne komunikaty dotyczące restrykcji. Ludzie nie za bardzo wiedzą, co można, a czego nie wolno. Od samego początku trzeba było przedstawić jedną wykładnię i tego się trzymać. Przykład? Gdyby mężczyzna siedział z psem na podwórku, to policja nic by mu nie mogła zrobić. Ale siedział ze swoimi pociechami przed blokiem i doszło do szarpaniny z policjantem. Dla ludzi jest to niezrozumiałe, dla policji wizerunkowo fatalne – uważa Wojtunik.

– Tu powinna być stosowana zasada community policing, opierająca się na założeniu, że skuteczne zwalczanie przestępczości i antyspołecznych zachowań wymaga bliskiej współpracy policji z członkami społeczności lokalnej. W innych krajach mamy obrazki jak policjanci podchodzą do mieszkańców siedzących na ławkach i pouczają ich o obostrzeniach. Takie pouczenie wpisane do notatnika zostaje zapamiętane. Wystarczy powiedzieć, proszę państwa, następnym razem będzie mandat w wysokości 500 złotych, a na razie ostrzegamy. Policja powinna pomagać ludziom w tym trudnym czasie – ocenia były szef CBA.

Porównują policję do Milicji Obywatelskiej

– Nie wyobrażam sobie policjanta w Wielkiej Brytanii wlepiającego 3 tys. funtów mandatu za siedzenie na ławce w parku. Zwrócenie uwagi czy mądre pouczenie jest zdecydowanie lepsze od dotkliwej, finansowej kary. Z nagrań, które pojawiają się w mediach, widzimy często niepotrzebne zachowania funkcjonariuszy. Oczywiście nie widzimy tysiąca porządnych interwencji policjantów, tak jak nie widać dobrych zachowań ludzi. Takie obrazki, poza małymi wyjątkami, do mediów się nie przebijają. Jedna zła interwencja rzutuje w dużej mierze na społeczny odbiór – mówi WP Paweł Wojtunik.

– Z drugiej strony mamy przypadek polityków rządzącej partii, którzy zrobili 10 kwietnia w centrum Warszawy zgromadzenie. Ludzie, którzy to widzieli, nie rozumieją dlaczego czymś niezdrowym jest samotne pójście do lasu, a czymś zdrowym jest pójście pod pomnik i na cmentarz w grupie polityków. Policja, powinna służyć społeczeństwu, a nie rządzącym. Dlatego jak najszybciej powinna wyciągnąć wnioski z porównania jej w ostatnim czasie do Milicji Obywatelskiej – kończy Wojtunik.

Kierownictwo policji wyciąga wnioski?

Przypomnijmy, że po fali oburzenia, jaka pojawiła się po kontrowersyjnych interwencjach, kierownictwo polskiej policji wydało nowe zalecenia. Mandaty mają być ostatecznością i przyznawane w przypadku poważnego naruszenia zasad.

Według informacji z piątku 10 kwietnia, w ciągu ostatnich dwóch tygodni funkcjonariusze wystawili ponad 15 tys. mandatów w zakresie gromadzenia się i przemieszczania. W 4 tys. przypadków skierowano wniosek o ukaranie do sądu.

– Nie chcemy mieć powodów do karania, dlatego w pierwszej kolejności apelujemy o stosowanie się do obowiązujących ograniczeń. Wiele razy Polacy udowadniali, że potrafią być solidarni i odpowiedzialni – mówił rzecznik KGP Mariusz Ciarka.

źródło: wp.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ