MASECZKI NA TWARZ I SKROMNIEJSZE WESELA. POLACY ZAPAMIĘTAJĄ TEN PAŹDZIERNIK

0
44
views

Maseczki na twarz i skromniejsze wesela. Polacy zapamiętają ten październik

1,7 mln Polaków od połowy października będzie musiało wyciągnąć z szuflad maseczki i zasłaniać usta i nos również na ulicach. Zapomną też o hucznych i licznych weselach. Jak wynika z informacji money.pl, zmiany w obostrzeniach zaczną obowiązywać właśnie w okolicach 15 października. Minister zdrowia w rozmowie z nami tłumaczy, dlaczego nie zamyka gospodarki, choć bijemy tygodniowe rekordy.

Minister Zdrowia Adam Niedzielski zmienia obostrzenia w części powiatów

(PAP)
Minister Zdrowia Adam Niedzielski zmienia obostrzenia w części powiatów (Fot: Rafał Guz)

1552 nowe zakażenia – to statystyki koronawirusa w Polsce z ostatniej doby. W ciągu minionego tygodnia służby sanitarne wykryły już 9,8 tys. zakażeń. To już pewne – takiego tygodnia epidemii w Polsce jeszcze nie było.

Sytuację można zobrazować jeszcze w jeden sposób. Rekordy padły każdego dnia. Takiego poniedziałku, wtorku, środy, czwartku i piątku również w historii epidemii w Polsce nie było.

Jak wygląda sytuacja epidemiczna w Polsce?

W żadnym z ostatnich siedmiu dni liczba zakażeń nie spadła poniżej progu 1 tys. Łącznie wykrytych jest już 91,5 tys. zakażeń (z czego 69,6 tys. osób uznanych jest za ozdrowiałych). Próg 100 tys. infekcji w Polsce przekroczymy w ciągu najbliższych 6 dni (o ile epidemia nie przyśpieszy lub nie zwolni).

Ilu Polaków jest zamkniętych na kwarantannie?

W kwarantannie z kolei przebywa blisko 130 tys. osób. Nie jest to rekordowa liczba, choć to poziom dawno niewidziany. W szczytowym momencie epidemii na kwarantannie było aż 180 tys. osób. Warto jednak pamiętać, że był to moment masowego powrotu Polaków do kraju. Oni automatycznie wpadali w izolację. A to oznacza, że dzisiejsza sytuacja wcale nie jest lepsza od tej sprzed kilku miesięcy.

Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że znacznie urosła liczba osób podpiętych pod respiratory. Teraz jest to już 150 osób. Jeszcze tydzień temu było o połowę mniej. A to oznacza, że przyrost liczby zakażonych o 10 tys. osób, odbił się na 80 kolejnych zajętych respiratorach. Jednocześnie w ciągu tygodnia liczba zajętych łóżek zwiększyła się o blisko 500 – z 1,9 tys. do 2,4 tys.

Tę statystykę warto jednak obserwować w dłuższym terminie. Od momentu wzrostu liczby zakażeń do wzrostu liczby osób z poważnymi problemami zdrowotnymi mijają zwykle 2 tygodnie. Do drastycznego wzrostu liczby zgonów dochodzi najczęściej w ciągu kolejnych 2 tygodni.

Nowe obostrzenia od połowy miesiąca

Efekt ostatnich wzrostów jest jeden. To zmiany w obostrzeniach. Największą nowością jest zmniejszona liczba gości na weselach. A to zła informacja dla par i osób planujących wesele.

Do tej pory obowiązywał limit 150 osób w strefach zielonych, 100 osób w strefach żółtych i 50 osób w strefach czerwonych. Zdecydowana większość Polaków mogła się zatem bawić na weselach 150-osobowych. Po zmianach będzie to już tylko 100 osób w strefach zielonych, a 75 osób w strefach żółtych.

Dużą zmianą jest również obowiązek noszenia maseczek w otwartych przestrzeniach również w strefach żółtych. Wyjście do sklepu oznacza założenie maseczki już w domu i ściągnięcie jej po powrocie. Na ulicy i w samym sklepie maseczka jest już obowiązkowa. W większej części Polski maski są obowiązkowe w przestrzeniach zamkniętych (lub tam, gdzie nie można zachować odległości). W strefach są obowiązkowe również w przestrzeni otwartej.

Inne nowości? Ograniczony czas pracy restauracji, klubów i pubów w strefie czerwonej (najbardziej dotkniętej wirusem). Mogą być otwarte tylko do godziny 22.

W tej chwili w strefie żółtej i czerwonej jest dokładnie 21 powiatów. Jak wynika z wyliczeń money.pl, zmiany dotkną aż 1,7 mln osób. Tylu Polaków zamieszkuje w tej chwili obszar objęty większymi restrykcjami.

Jak wynika z informacji money.pl zmiany dotyczące funkcjonowania zasad najprawdopodobniej wejdą w życie dopiero od połowy października. Ministerstwo Zdrowia do końca tygodnia przedstawi w tej sprawie odpowiedni projekt, a następnie przeprowadzi jego konsultacje. Vacatio legis zmian (czyli okres pomiędzy datą publikacji a datą wejścia w życie przepisów) planowany jest na kolejne 7 dni. A to sprawia, że nowości nie pojawią się wcześniej niż w okolicach 15 października.

Rośnie liczba zakażeń, a „lockdownu” nie ma

Już dziś jednak pojawiają się pytania, jak to możliwe, że lockdown całej gospodarki i zamknięcie szkół pojawiły się w Polsce w momencie, gdy… mieliśmy ledwie kilkanaście zakażeń. Dziś jest ich 100 razy więcej, a zmiany dotykają tylko części powiatów.

Adam Niedzielski w rozmowie z money.pl nie ukrywa, że różnice pomiędzy wiosną a jesienią są w zasadzie dwie. Pierwsza to wiedza na temat wirusa i dostępnych leków, ograniczających jego moc. Druga to koszty ekonomiczne. Gospodarka drugiego tak istotnego zamknięcia mogłaby już nie przetrwać w nienaruszonym stanie.

I to zmartwienie o finanse widać również w innych krajach. Przykład? Chorwacja – jako bezkosztową zmianę, która pozwala ograniczyć transmisję wirusa – traktuje ściszanie muzyki w lokalach. Po co? By ludzie nie krzyczeli podczas rozmów.

– Sytuacja na wiosnę, gdy koronawirus dopiero docierał do Polski, była zupełnie inna niż dziś. Nie można jej porównywać jeden do jednego – mówi money.pl Adam Niedzielski, minister zdrowia.

Jak wyglądał proces zmian przepisów?

– W marcu bardzo mało wiedzieliśmy o nowym wirusie, który nas zaatakował. Nikt nie wiedział na dobrą sprawę, z czym będziemy się mierzyć. Widzieliśmy natomiast dramatyczną sytuację we Włoszech, w Hiszpanii, w Wielkiej Brytanii. Widzieliśmy brak możliwości działania służby zdrowia w krajach wysoko rozwiniętych. Widzieliśmy trumny na samochodach ciężarowych. A do tego słyszeliśmy o trudnych decyzjach lekarzy i dylematach, kogo ratować, a kogo nie – mówi.

– Lockdown w takim momencie był jedynym racjonalnym wyjściem. To pozwoliło ograniczyć liczbę zakażeń i dało nam czas na przygotowanie służby zdrowia do walki – mówi. Jak wskazuje w rozmowie z money.pl, „dziś lepiej znamy wirusa”. – Więcej wiemy o jego zjadliwości, on sam ewoluował po drodze. Mamy sprzęt szpitalny, mamy wypracowane rozwiązania i strategię, która zakłada ważenie ryzyka – przekonuje.

I jak podkreśla, istotne są również ewentualne skutki ponownego zamknięcia gospodarki i zatrzymania dzieci w domach.

– Koszt zatrzymania dzieci w domach jest dziś większym ryzykiem niż możliwe zakażenia w szkołach. Myślę tu przede wszystkim o kosztach psychicznych i rozwojowych dzieci. Pamiętajmy też, że gospodarka musi funkcjonować. Tylko wtedy działa służba zdrowia, gdy są środki na jej finansowanie – dodaje.

Rekordową stopę bezrobocia zanotowano w powiecie szydłowieckim w województwie mazowieckim, gdzie wyniosła aż 24,5 proc.

Mapa bezrobocia. Rekord padł na Mazowszu

I podobne zdanie prezentują niezależni eksperci. Jak mówi w rozmowie z money.pl dr Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych, wiedza o wirusie się zmieniała.

– W sytuacji, gdy widzimy obrazki z Chin, a później z południa Europy, trudno o inną reakcję. Każdy zdawał sobie sprawę, że może być trochę nad wyrost, trochę zbyt radykalna, ale innej opcji po prostu nie było – tłumaczy.

– Dziś mamy nie tylko wiedzę o wirusie, ale potwierdzone metody minimalizowania jego siły. Wciąż jest niebezpieczny, wciąż musimy o siebie dbać, ale współczesna medycyna przychodzi nam w wielu miejscach z pomocą – dodaje. I jak podkreśla, na „lockdown” patrzymy często w kategoriach zero-jedynkowych, czarno-białych.

– Pewna forma „lockdownu” wciąż trwa. Wciąż musimy zachowywać dystans, wciąż musimy dbać o higienę, wciąż powinniśmy w wielu miejscach mieć zasłonięte usta i nos. Niestety jednak świat nie kończy się na koronawirusie, trzeba leczyć inne choroby, trzeba w miarę sprawnie funkcjonować. To jest wyzwanie, któremu w tej chwili musimy sprostać – dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło:

money.pl

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ