Koniec maseczek na ulicach. Dotarliśmy do planów rządu

0
77
views

Maseczki w komunikacji miejskiej i zamkniętych przestrzeniach, ale już nie „na świeżym powietrzu”. Jak wynika z informacji money.pl, tak wygląda wstępny plan na znoszenie obowiązku zakrywania ust i twarzy. Na razie jednak nakaz wciąż obowiązuje. Szczegóły dotyczące terminów i zasad mają zostać oficjalnie podane we wtorek.

Epidemia występuje tylko w kilku województwach – przekonuje minister zdrowia Łukasz Szumowski. I podkreśla, że na terenie Polski to pojedyncze ogniska podbijają statystyki nowych zachorowań. Od początku epidemii liczba nowych zakażeń oscyluje w okolicach kilkuset. Ani nie spada, ani nie rośnie. W ciągu ostatniej doby w Polsce nie było też żadnego zgonu z powodu wirusa. Takich informacji nie mieliśmy od połowy marca.

Efekt? Ministerstwo Zdrowia coraz głośniej mówi o znoszeniu obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych. Minister zdrowia poinformował podczas wywiadu w telewizji Polsat, że decyzje w tej sprawie będzie komunikował wraz z premierem w ciągu najbliższych dwóch dni. Popołudniu w programie Newsroom WP doprecyzował, że informacje zostaną podane we wtorek.

Jak wynika z informacji money.pl, na linii Kancelaria Prezesa Rady Ministrów-Ministerstwo Zdrowia analizowane jest kilka wariantów luzowania przepisów dotyczących maseczek. Jeden jest już na stole.

Opcja całkowitego zniesienia obowiązku nie jest brana w tej chwili pod uwagę. Powód jest oczywisty: epidemia w niektórych województwach wciąż trwa, liczba nowych zachorowań nie spada.

Jak wynika z naszych informacji, najprawdopodobniej zasada będzie taka, że na świeżym powietrzu (czyli na ulicach lub w parkach) obowiązku noszenia maseczek już nie będzie. Obowiązek ten pozostanie jednak w zamkniętych przestrzeniach. Jesteś w budynku? Noś maseczkę. Jesteś poza nim? Nie musisz. To w tej chwili najbardziej realny scenariusz. Wprost zależy on jednak od tego, ile w najbliższych dniach będzie nowych zachorowań.

Jak wygląda epidemia w Polsce? Problemem jest nie tylko Śląsk:

Zatem idąc na spacer, maseczki nie będziemy musieli mieć (choć wciąż będzie zalecana), ale wybierając się do sklepu, firmy, kościoła lub wsiadając do komunikacji miejskiej lub taksówki – już tak. I to nie tylko w kieszeni, ale tak by zasłaniała usta i nos. Co ważne – premier i minister zdrowia mają w ciągu najbliższych dni zdecydować o terminie wprowadzenia zmian. Nie oznacza to, że w ciągu dwóch dni przestaniemy nosić maseczki. Wszystko uzależnione jest cały czas od liczby nowych zakażeń w Polsce. Jeżeli będzie się utrzymywać na stałym poziomie, to znoszenie ograniczeń jest bliższe.

Na identyczny ruch ws. maseczek zdecydowały się dwa tygodnie temu Czechy. 11 maja czeski rząd potwierdził, że w ciągu dwóch tygodni częściowo poluzuje przepisy. Od 25 maja Czesi będą właśnie musieli nosić maseczki wyłącznie w zamkniętych pomieszczeniach, w środkach komunikacji publicznej lub w taksówkach.

Czesi zdecydowali, że maseczki trzeba nosić wszędzie tam, gdzie utrzymanie dystansu dwóch metrów jest po prostu niemożliwe. I dotyczy to też spacerów: idę ze znajomym? Powinienem ją mieć. Idę z rodziną? Nie muszę.

Warto przy okazji sprawdzić, jak Polska wypada na tle innych europejskich krajów. I gołym okiem widać, że są miejsca, które wyraźnie lepiej radzą sobie z epidemią. Są to np. Niemcy, które o dawnych szczytach zakażeń mogą już zapominać. Jak wynika z szacunków money.pl w ciągu ostatniego tygodnia średnia nowych chorych na każdy milion mieszkańców to zaledwie 6,3.

Dla porównania średnia Polski z tego samego okresu to 10,5 zakażonych dziennie na każdy milion mieszkańców. Podobną statystykę w tej chwili mają Włochy. To około 11 zakażonych na każdy milion mieszkańców każdego dnia.

W Hiszpanii ten wskaźnik – według wyliczeń money.pl – to 17 zakażeń na milion mieszkańców. Wielka Brytania z kolei ma 37 nowych przypadków na milion mieszkańców. Każdy dzień to około 2,5 tys. nowych przypadków.

Dla przykładu Czesi radzą sobie wyjątkowo dobrze z wirusem. W ciągu ostatniego tygodnia 100 przypadków zanotowali wyłącznie raz. W pozostałych dniach w całym kraju było to kilkanaście – kilkadziesiąt przypadków. W niedzielę na każdy milion mieszkańców tego kraju pojawiło się zaledwie sześciu nowych chorych. To wynik lepszy od Polski, ale gorszy od Niemiec.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Rosji. Tutaj każdego dnia służby wykrywają ponad 63 zakażenia na każdy milion mieszkańców. W efekcie codziennie jest to niemal 10 tys. nowych przypadków. Łącznie pozytywny test ma już 353 tys. Rosjan. Podobnie źle wygląda sytuacja na Białorusi.

U naszych wschodnich sąsiadów każdy dzień przynosi 100 nowych zakażeń na milion mieszkańców. Efekt? Każdy dzień to blisko tysiąc chorych więcej.

źródło: money.pl

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ